czwartek, 2 kwietnia 2015

Rozdział VIII

Rozdział VIII

„Brak wiary w siebie jest chorobą. Jeśli stracisz panowanie nad tym, wątpliwości staną się twoją rzeczywistością”

John Flanagan

  
   Nick chyba nie mógł zbłaźnić się bardziej. Ani jeszcze mocniej zaczerwienić. Chciał jakoś odwdzięczyć się chłopakom za to, że byli w stanie wytrzymać z nim ten cały tydzień, a w pakiecie otrzymał największe zażenowanie świata. Chociaż… Ta cała sytuacja była nawet zabawna. On na stole tańczący jak opętany… Wymachujący rękami na wszystkie strony… Tak to zdecydowanie należało do śmiesznych momentów.
- Dobry wieczór – powiedział do gości, zeskakując ze stołu i stając naprzeciwko nowoprzybyłych. – Nick – przedstawił się i wyciągnął dłoń w stronę tajemniczego blondyna, którego widział już na kilku zdjęciach w pokoju Sophie.
- Jim. – odpowiedział tamten i oddał uścisk.
- Mam małe pytanko. Co robiłeś na stole? – zapytała Sophie.
- Tańczyłem?
- A ja myślała, że próbujesz powybijać zęby osobie, która choć odrobinę się do ciebie zbliży - odparła.
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne panno Underwood. Cześć Grace – przywitał się.
- Ojejuniu. Pamiętasz moje imię! – wykrzyknęła uradowana dziewczyna, prawie skacząc z radości.
- Jak mógłbym zapomnieć?
- Jako że już chyba wszyscy są, zadam podstawowe pytanie: Co robimy? – zapytał Thomas.
- Mam pomysł – oznajmił Jim i wyciągnął z kieszeni telefon. Po chwili z głośników wydobyły się dźwięki „Uptown funk”, a Sophie i Grace zaczęły się śmiać. Całą trójką ustawili się „gęsiego” i zaczęli tańczyć tak jak w teledysku. Nick spojrzał na przyjaciół, a potem uśmiechnął się i dołączył do gości. Zaraz stanęli za nim Thomas i Micheal, a Evan zaczął nagrywać ich wygłupy.
   Gdy piosenka dobiegła końca, wszyscy rzucili się na kanapę. Nagle Nickowi wpadł do głowy pewien pomysł. Bez słowa wybiegł z salonu, by pojawić się w nim po chwili z kablami, ponieważ chciał pokazać wszystkim obecnym swoje ostatnie nagrania wideo. Czuł zdziwione spojrzenia skierowane na jego plecy. W głowie wyobrażał sobie co reszta myśli: „Co on robi?” „Co planuje?” „O co biega?” Pewnie i tak się nie domyślą.
   Gdy wszystko było gotowe usiadł na fotelu, a nie na sofie ponieważ: po pierwsze nie było już na niej miejsca, a po drugie chciał widzieć reakcje wszystkich zgromadzonych i nacisnął play. Po chwili na ekranie pojawiła się postać Sophie na scenie, trzymającej oburącz mikrofon. W tym samym momencie rozbrzmiała muzyka, a po kilku sekundach głos. Ten zapierający dech w piersiach głos, brzmiący tak odlegle, a zarazem tak blisko. Te dźwięki przynosiły ukojenie a równocześnie sprawiały, że mózg pracował na wyższych obrotach. Analizował wszystkie spostrzeżenia, obserwacje, a także wyłączał się, dryfował jak łódka na spokojnym morzu, ale gdzieś w głębi duszy czaiła się ta bojaźń, ta obawa, że te bezkresne wody kiedyś przestaną być takie ciche i bezpieczne, a staną się głośnym tajfunem, pożeraczem, niszczycielem. Czułeś, że to tylko chwila, że Posejdon śpi, ale zaraz się obudzi i sprawi, iż łódka zatonie i pójdzie na dno, a ty razem z nią. A to był tylko głos, a może aż? Był jak huragan, a po sekundzie jak ćwierkanie słowika. Zmieniał się jak w kalejdoskopie. Ze skrajności w skrajność.
  I nagle po tej całej udręce i ekstazie Nick wpadł na pomysł, trochę szalony pomysł, który musiał zrealizować w tempie natychmiastowym, bo to co chciał przygotować nie dało się zorganizować w przeciągu dnia, a co najmniej kilku.
  Po zakończeniu nagrania jeszcze długo nikt nic nie mówił. Micheal siedział z rozdziawionymi ustami, a Thomas i Evan bez słowa wpatrywali się w czarny telewizor. Grace spoglądała na ekran, Nicka, następnie na Sophie, potem na Jima i od nowa. A Sophie… ona siedziała skulona z podkurczonymi, nogami, z głową wciśniętą między kolana. Jakby chciała się ukryć albo żeby nikt jej nie znalazł, nie przypomniał sobie o jej istnieniu. Dlaczego uważała, że nie ma talentu? Dlaczego tak źle o sobie myślała? Człowiek powinien mieć o samym sobie dobre mniemanie, wysoki poziom własnej wartości, a jej było na wielkim minusie. Pewnie jego była pani z matematyki oznaczyłaby jej ego jako minus nieskończoność i narysowała  do tego funkcję liniową, by jeszcze lepiej to zobrazować i pokazać, że jej ulubione powiedzenie jest prawdą: „Matematyka to królowa nauk”.
- No i co sądzicie? – zapytał Miles, kiedy zauważył, że jakoś nikt nie ma zamiaru zabrać głosu.
- Dziewczyno jesteś zajebista! – wykrzyknął Micheal.
- Jasna cholera! – powiedzieli w tym samym czasie Thomas i Evan, a gdy zamilkli, pierwszy klepnął drugiego w głowę.
- Au. Za co to było? – oburzył się Cameron.
- Powiedzieliśmy to samo równocześnie premierku – odparł Brick.
- Więc ja ciebie też klepnę – odpowiedział Evan i tak zrobił – I ile razy mam wam powtarzać, że to tylko zbieżność nazwisk.
- Nazywasz się jak premier UK? – zapytał Jim.
- Zbieżność nazwisk! Tylko zbieżność!
- Zapamiętać. Evan nie lubi, kiedy ktoś śmieje się z jego nazwiska, a zwłaszcza tego, że jest takie samo jak najważniejszego polityka naszego kraju – powiedziała Sophie i popukała się kilka razy w głowę jakby naprawdę chciała wbić sobie to do głowy.
- A tak właściwie to jak udało ci się namówić Sophie by zaśpiewała? Znamy się trzynaście lat i ani razu nie udało mi się przekonać jej by wydobyła z siebie głos.
- Wydobywam go z siebie za każdym razem jak mówię, więc…
- Wiesz, że nie oto mi chodzi – obruszyła się Grace.
- Właśnie Nick. Jak udało ci się dokonać niemożliwego?
- Zabrałem ją do O2 Arena i zacząłem się wygłupiać i nasza koleżanka stwierdziła, że teraz ja mam mieć powód do śmiechu, a raczej moje serce dostało okazję do palpitacji.
- Ale już jej wierszy tak łatwo nie przeczytasz.
- Piszesz wiesze? – zapytał zdziwiony.
- No i po co mówiłaś? – zapytała oburzona Sophie. Naprawdę była bardzo zła.
- Czekaj! Mam jeden jej wiersz. – oznajmił Jim. – Wydrukowałem go, bo Sophie mnie prosiła, więc gdzieś tutaj powinien być – i zaczął szperać w swojej torbie. – A tu jest – wyciągnął zapisaną kartkę.

 

NIENAWISĆ

 
Nienawiść.
Czuję ją dookoła siebie.
Zagnieżdża się w kątach
Jak niepotrzebny śmieć.

 
Ożywa w nocy
I wtapia się w ciebie,
Gdy śpisz, a twój mózg
Otumaniony marzeniami sennymi jest.

 
Rano budzisz się jak co dzień.
Lecz nie widzisz piękna świata,
A w sercu szczęścia nie ma.

 
Tylko czarne cienie,
Zatykające cały organizm,
Niszczące to co
Żywe, piękne, kolorowe.

 
Czujesz się strasznie.
Odczuwasz mdłości,
Których nie umiesz się pozbyć.

 
Wyżywasz się na innych,
Ponieważ coś ci mówi,
Że wtedy poczujesz się lepiej.

 
Że odżyjesz i
Znowu będziesz mógł zaczerpnąć tchu... .
Czuć piękno świata.

 
To uczucie jest jak narkotyk.
Oduża cię,
Nie pozwala trzeźwo myśleć.
Dlatego mu ulegasz.

 
Ranisz wszystkich,
Nie wiedząc, że to robisz.
Uważasz, że to ty jesteś
tym zranionym.

 
A kiedy w nocy cienie Cię opuszczą,
Czujesz się pusty w środku,
Jakby ktoś ci wyrwał wnętrzności.

 

To uczucie pochodzi z serca,
Z którego zostały
Wyssane wszystkie emocje.

 
Trzeba czasu i cierpliwości,
aby je odzyskać.
Ale cienie,
Nadal będą gnieździć się w kątach.

 
Więc co zrobić, aby pozbyć się ich na zawsze?*

 

 
- Wow. Sophie to było…
- Koszmarne wiem – i wyrwała kartkę z jego rąk. – Nie dość, że nie umiem pisać to jeszcze pokazaliście wiersz sprzed ponad roku, kiedy to dopiero zaczynałam i nie umiałam sklecić zdania ani rymu. Jesteście okropni. Jak mogliście? Jestem totalnym beztalenciem, a wy jeszcze pokazujecie moje wypociny artystom, żeby mogli się z nich pośmiać. Dlaczego? – i wyszła z domu, trzaskając drzwiami.
- Ale ja chciałem tylko powiedzieć, że jest piękny.
- Gdybyś zobaczył jej obecne prace… Płakałbyś serio. Ja nie płaczę na książkach, czy filmach, ale po przeczytaniu jej dwóch najnowszych wierszy miałam łzy w oczach.
- Dlaczego ona nie ma wiary w samą siebie?
- Nie wiem. Ja rysuję i często po obejrzeniu innych szkiców czuję, że mogłam się postarać, ale nie jestem taka jak Sophie. Wiem, że potrafię, tylko wymagam za każdym razem od siebie więcej. A ona … ona wymaga strasznie dużo, ale widzi tylko złe aspekty i wyolbrzymia je do ogromnych rozmiarów albo sama je stwarza. I ani ja, ani Jim, ani jej rodzice nie mamy pojęcia jak pokazać jej, że się myli. Jak jej pomóc, co jest utrudnione bo ona nam nigdy nie wierzy i myśli, że kłamiemy bo jesteśmy jej bliskimi.
I w tym momencie Nick poczuł, że on musi spróbować. Spróbować uświadomić jej jaka cudowna i niesamowita jest. Nawet jeśli miałby zniszczyć cały jej światopogląd razem z fundamentami i zbudować na nowo. A, żeby dobrze zacząć potrzebował wcielić swój plan w życie.

 

 
***

 
   Sophie nie widziała się z nikim przez prawie dwa tygodnie. Rozmawiała z Grace i Jimem, ale nie widywała się z nimi. Większą część czasu spędzała na czytaniu książek lub słuchaniu muzyki, czy tworzeniu czegoś sama, mimo że uważała, że jej wypociny tylko zaśmiecają dysk w komputerze. Po co ona to w ogóle robiła? Ach tak. Bo wtedy mogła przelać swoje uczucia na papier, poradzić sobie z nimi, nawet jeśli efekt pracy był koszmarny.
Nagle, pewnego czwartkowego ranka dostała wiadomość od Nicka.
Przyjadę po ciebie o 14:00. Nie zapomnij stroju kąpielowego.
Nawet nie wiedziała kiedy minęły te wszystkie godziny. Dopiero co leżała w cieplutkim łóżeczku, otoczona błękitną pierzyną, a po chwili siedziała w samochodzie Milesa na siedzeniu pasażera i zachodziła w głowę, gdzie on ją wywozi. Jechali ponad godzinę, ale uznała, że było warto. Dotarli do otoczonego piaskiem i wzniesieniami jeziora, a tuz nad nim, wysoko w górze, znajdował się most, łączący oba wzgórza.
- Chodź – oznajmił Nick i chwycił ją za rękę, prowadząc wysoko w górę. Ponad tysiąc schodów i miliard przekleństw później znaleźli się na moście. W centrum leżały rozciągliwe liny i dziwny, wyglądający na dość skomlikowany, sprzęt.
- Nick po co ci…?
- Wyglądasz mi na osobę, która lubi ryzyko i adrenalinę, więc pożyczyłem od kolegi sprzęt do skakania na bungee, ponieważ chciałem byś rozpoczęła nowy rok szkolny z wielkim hukiem, a przecież idziesz do szkoły we wtorek, prawda?
- Znasz mnie lepiej niż mama. Ona uważa, że nie żyję niczym poza książkami, jestem nienormalna i jestem nudna jak flaki z olejem.
- Na pewno tak nie myśli.
- Myślisz? Jak następnym razem mnie odwiedzi to zapytaj ją o to. Albo zacznę czytać i posłuchajjakie będą jej słowa, gdy wejdzie do pokoju. Wtedy pogadamy. To, że moja mama wydaje się super, to nie znaczy, że zawsze taka jest. Jej słowa nie zawsze wywołują uśmiech na ustach. – westchnęła smutno i rozejrzała się dookoła – Czyli ma rozumieć, ze ten sprzęt jest tutaj, ponieważ…
- Będziemy skakać na bungee.
- O ja pierdole.

 
***

 
    Kilkanaście minut później stali na barierkach już w pełnym rynsztunku. To wszystko było takie nierealne. Właśnie mieli zrobić krok w nicość i zacząć spadać z ogromną prędkością, y szybko wyskoczyć do góry tuż przed zetknięciem z taflą wody.
- Gotowa? – zapytał i wyciągnął rękę w jej stronę.
- Na taką dawkę mocnych przeżyć? Zawsze. – odparła i chwyciła dłoń, a po chwili zrobili ten decydujący krok…

 
***

 
- To było super – mówiła Sophie, siedząc na piasku. – Zawsze chciałam skoczyć na bungee, ale nawet nie wyobrażałam sobie, że to może być aż taka frajda.
- Było genialnie. Co jeszcze chciałabyś zrobić?
- Wyskoczyć z samolotu ze spadochronem z ogromnych wysokości? Umiałbyś coś takiego załatwić?
- Dla ciebie? Zawsze. Tylko skoczę napisać testament u notariusza.
- To jesteśmy umówieni. – powiedziała z uśmiechem.
- Wiesz, co? Gorąco mi. Idę się ochłodzić – stwierdził, rozebrał się do samych kąpielówek i wbiegł do jeziora. Sophie, dalej w pełni ubrana, patrzyła na jego lśniące ciało wynurzające się spomiędzy wód. Jego ciało było takie idealne. Umięśnione tak jak trzeba, a te kilka tatuaży tylko nadawały jego osobowości tego czegoś. Jego skóra nie wydawała się taka pusta, ale piękna. Taka prawdziwa. Z tymi malunkami tworzyła całość, ale bez nich była niekompletna. Sophie, widząc to skuliła się jeszcze bardziej, pragnąc wrócić do domu i zaszyć się w pokoju, patrzeć z nienawiścią na swoje ciało i omijając szerokim łukiem wszystkie lustra, bo jak sama mówiła: „Nie chciała, żeby pękły, gdy jej twarz, czy reszta się w nich odbiją.”
   Nie wiedziała ile czasu, Nick siedział w wodzie, ale przyszedł, cały mokry, a krople z jego włosów kapały na jej rozgrzaną skórę, przyprawiając o gęsią skórkę.
- Chodź do wody – poprosił.
- Nie mam ochoty.
- Dlaczego?
- Nie lubię pokazywać się w stroju kąpielowym.
- To jak spędzasz czas na plaży?
- Nie cierpię tego. Wyobrażam sobie, że jestem ubrana albo że jestem o wiele ładniejsza i próbuje wmówić sobie, że nie jest źle, że nie mam się czego wstydzić. Rozbieranie się do stroju kąpielowego jest koszarem za każdym razem i nie mam ochoty znowu tego czuć, żyć w kłamstwie.
- Ale czego ty się wstydzisz?
- Wszystkiego. Spójrz na mnie. Jestem okropna, brzydka i gruba.
- Jaki rozmiar nosisz?
- M. Ale rozmiar i wygląd nie mają nic do rzeczy. Chciałabym nie mieć tak wielkiego brzucha, czy grubych ud, albo tych obrośniętych tłuszczem boczków.
- Co ty mówisz?! Gdzie ty tu masz tłuszcz? Ty chyba grubej osoby w życiu nie widziałaś. Jesteś szczupła i piękna. Nie widzisz tego?
- Nie, nie widzę. Wiesz, co? Chcę do domu. Mógłbyś mnie odwieść?

 
***

 
- Dzięki za skoki na bungee – powiedziała Sophie, gdy zatrzymali się pod jej domem.
- Cała przyjemność po mojej stronie. I przepraszam za tą sprawę z wchodzeniem do jeziora. Ja po prostu nie rozumiem…
- Nie lubię kiedy ludzie mnie okłamują Nicholas.
- Ale ja nigdy cię nie okłamałem.
- A właśnie, że tak. Kiedy mówiłeś o moim śpiewie, o moim wierszu, a teraz też o moim wyglądzie. Nie rób tego, bo ja nie cierpię, kiedy udzie próbują wmówić mi coś co nie jest prawdą. – i wyszła. A Nick został sam z ogromnym mętlikiem w głowie. I jak tu jej pomóc? Ale jak zostawić samą?


* Mój własny wiersz. Napisałam już go ponad rok temu. Wiem, że jest kiepski, ale nowsze i lepsze były niedawno wysłane na konkurs i tak zbytnio nie chcę ich publikować, więc... Rozumiecie?

Polecam posłuchać piosenki Christiny Perri pt. Human ;)

Wesołych Świąt :*

2 komentarze:

  1. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ! :)
    Super opowiadanie Kamila, powinnaś wydać książkę <3 Pisz szybciej, proszę <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny wiersz, ja nie umiem pisać wierszy jak już to tylko opowiadania. Parę razy próbowałam ale mi nie wyszło. :)

    OdpowiedzUsuń