piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział XXII

Najlepszym przygotowaniem się do jutra jest robienie dzisiaj wszystkiego, co w twojej mocy.”
H. Jackson Brown Jr

   „Dlaczego jest tak jasno?”- pomyślała Sophie, jeszcze na wpół śpiąc. Wcisnęła twarz w poduszkę. Dziwnie twardą poduszkę. Delikatnie rozchyliła powieki i zobaczyła, że leży na czymś ruchomym o kolorze skóry. Prawie wyskoczyła z łóżka, gdy w końcu jej umysł zaczął łączyć fakty.
    Sophie nie spała po swojej stronie łóżka. Ona nawet nie znajdowała się na łóżku. W każdym razie nie całym ciałem.  Jej dłonie i twarz opierały się o nagą klatkę piersiową Nicka. Ich stopy były splątane ze sobą pod kołdrą. Chłopak owinął swoją jedną rękę dookoła jej talii jakby chciał uchronić ją przed całym światem lub mieć ją tylko dla siebie. Drugą wplótł między jej włosy.
    Czuła się bardzo niezręcznie. Nawet gorzej. Było coś bardzo intymnego i w pewien sposób nieodpowiedniego w tym jak się przytulali. Miedzy ich ciałami nie było nawet milimetra wolnej przestrzeni.
    Poczuła, że chłopak porusza się we śnie. Przycisnął twarz do jej szyi, a dłonie wsunął pod jej koszulkę, by spocząć na jej biodrach.
     Leżała bez ruchu. Z jednej strony chciała jak najszybciej wyskoczyć z łóżka, ponieważ:
po pierwsze: tak wielka bliskość sprawiała, że czuła się nieswojo,
a po drugie: nie podobało jej się to, że Nick trzyma dłonie na jej pokrytych ogromną ilością tłuszczu biodrach.
     Z drugiej natomiast marzyła, by ta chwila trwała wiecznie, ponieważ czuła się w tym momencie jakby… Wyjątkowa? Szczęśliwa? Potrzebna? Prawdziwie lubiana? Sama nie wiedziała.  
    Mimo swoich myśli, sięgnęła do tyłu, by wziąć do ręki telefon i sprawdzić, która godzina. Niestety w tym samym czasie Nick przewrócił się na brzuch tym samym sprawiając, że leżała pod nim. Westchnęła ze zdziwienia, gdy pocałował ją przez sen w obojczyk.
    Nagle jego oczy się otworzyły. Patrzył na jej twarz przez chwilę, a jego spojrzenie robiło się coraz mniej zamglone. Po kilku sekundach szybko przekręcił się i wylądował na swojej stronie łóżka. Przesunął dłonią po swoich włosach, jakby w tym geście szukał ukojenia.
- Eh… Dzień dobry  - wyszeptał.
- Dzień dobry – odpowiedziała.
Przez chwilę leżeli w krępującej ciszy i patrzyli w sufit.
- To ja może pójdę się przebrać – stwierdziła i wstała, by podejść do szafy i wybrać sobie jakieś ubrania. Po chwili ruszyła do łazienki z bluzką i spodniami w rękach.
- Sophie?! – zawołał ją Nick.
- Tak? – weszła do swojego pokoju i popatrzyła na chłopaka. Siedział na skraju łóżka i patrzył na swoje stopy. Zobaczyła jak mięśnie ramion się napinają.
- Mam pytanie. – wstał i złapał jej dłonie w swoje.
- Brzmisz tak jakbyś zamierzał się oświadczyć – parsknęła.
- A chciałabyś?
- Weź nie żartuj. Co się stało?
- Czy zechciałabyś pójść ze mną na American Music Awards?
- Słucham?! Żartujesz sobie ze mnie?
- Pytam absolutnie poważnie.
- Chyba nie myślisz logicznie. Dlaczego nie zabierzesz Lily?
- Ponieważ chcę tam iść z tobą.
- Ale ci się zebrało. A jeśli ja nie chcę z tobą iść?
- Dlaczego?
- Zapomniałeś, że świat plotkarski próbuje uwikłać mnie w tajemniczy związek z tobą? Dodatkowo ja tam nie pasuję i dobrze o tym wiesz. Nie jestem piosenkarką.
- Zaproszeni to nie tylko osoby z branży muzycznej. Będą tam tez aktorzy, modelki…
- I koło nich taka gruba, nie wartościowa kupa łajna? Chyba sobie podaruję.
- Możesz pójść z własnej woli albo pod przymusem – uśmiechnął się półgębkiem.
- Grozisz ze mnie porwiesz?
- Jeśli tak widzisz, to owszem.
Dopiero po chwili zorientowała się, że nieświadomie odegrali fragment sceny z jednej z ich ulubionych książek pt. „Miasto kości”. Spojrzała na chłopaka. Uśmiechał się szeroko, a w oczach błyszczały iskierki wesołości. Stwierdziła, że chyba to zaplanował, a ona dała się złapać w jego sidła.
- Zrobiłeś to specjalnie! – wykrzyknęła, celując w niego wskazującym palcem, próbując być zła, ale mimo wszystko czuła jak robi się coraz bardziej wesoła.
- Ja? – zapytał, dając zdziwionego. – Jakżebym śmiał.
- Czekaj, a może ci uwierzę – powiedziała i walnęła go poduszką w ramię.
- Tak się chcesz bawić? – zapytał i rzucił w nią kolejną.
Nie wiedząc kiedy, ani jak Nick obejmował ją w pasie (jej stopy nie dotykały ziemi) i kręcił się dookoła razem z nią.
- Nick! Puść mnie! – krzyczała pomiędzy napadami śmiechu.
- Ani mi się śni! – odkrzyknął. Śmiali się coraz mocniej, nie zważając na skurcze brzucha.
- Chyba ktoś się pogodził – stwierdziła mama Sophie. Chłopak szybko postawił przyjaciółkę na podłodze i odwrócili się w stronę, z której pochodził dźwięk. W otwartych drzwiach stała pani Underwood a w jej wyciągniętej dłoni wisiał kluczyk.
- Wasz areszt minął – oznajmiła.
- Dzień dobry pani Underwood – przywitał się grzecznie chłopak.
- Witaj Nicholasie. Może zejdziecie do kuchni, by coś zjeść? Musicie być głodni.
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł. Znajdziemy się w idealnym miejscu, aby omówić nasze wspólne plany. – powiedział.
- Jakie plany? – zapytała mama z uśmiechem. – Popieram wasze plany.
- Zaproponowałem, by Sophie pojawiła się razem ze mną i chłopakami na American Music Awards, ale chyba jest zbyt nieśmiała.
- Ach! Nie mam nic przeciwko temu. To świetny pomysł. Spędzicie ze sobą więcej czasu. Kiedy odbędzie się ceremonia?
- Już jutro.
- Dacie radę ze wszystkim? A tak w ogólne to gdzie będziecie jechać?
- Do Los Angeles.
- Ameryka… Zawsze chciałam odwiedzić Stany Zjednoczone.
- Mamo, nie przeszkadza ci, że pojadę z samymi chłopakami na drugi koniec świata?
- Grace też będzie – oznajmił.
- Słucham?! I mi o tym nie powiedziała.
- Micheal napisał mi kilka minut temu, ze się zgodziła.
- Widzisz skarbie?
- A co ze szkołą? Przez strefy czasowe przylecę dopiero w poniedziałek. I to późno.
- Dzień, czy dwa cię nie zbawią. Jesteś zdolna dziewczyną. Nick to bardzo miłe z twojej strony, że pomyślałeś o Sophie.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Moa siostra pomoże ci wybrać sukienkę i pomaluje, a stylistka fryzur zespołu ułoży ci włosy tak by się nie zniszczyły przez kilka godzin.
- To bardzo kochane, że sprawisz, że wszyscy zaopiekują się moją córeczką.
Sophie objęła go w talii i wbiła pięść w jego bok.
- Tak, naprawdę kochane – powiedziała.
Mama uśmiechnęła się tak jakby patrzyła w przyszłość i wyobrażała sobie ich na własnym ślubie i otoczonych przez swoje dzieci. Było to lekko niepokojące.
- To może ja przygotuję wam śniadanie, a wy za ten czas sobie porozmawiacie – zaproponowała kobieta i wyszła z pokoju.
   Kiedy tylko zamknęły się za nią drzwi, Sophie oderwała się od chłopaka i uderzyła go w twardą pierś.
- Ty dupku. Podstępem sprawiłeś bym nie miała wyjścia i musiała z tobą jechać!
- Przyznaj, że to był genialny pomysł – otworzył drzwi i stanął na korytarzu. – A teraz już chodź, bo zabraknie dla ciebie jedzenia.
Dziewczyna fuknęła ze złości.
-Nienawidzę cię.
- Jak tam uważasz – zaczął iść po korytarzu. Gdy zorientował się, że dziewczyna nie idzie za nim, wrócił do jej pokoju.
- Idziesz? – zapytał, widząc, iż Sophie ciągle znajduje się w tej samej pozycji: ręce skrzyżowane na piersi i wzrok utkwiony w podłodze jakby chciała w niej zrobić dziurę.
- Tak – westchnęła i ruszyła za nim do kuchni.

***

Reszta zespołu siedziała razem z Grace, Mią i Jimem w kawiarni należącej do wujka dziewczyny Micheala. Mężczyzna był bardzo miły i pozwolił im przedyskutować plany dotyczące wylotu do Ameryki na wręczenie nagród.
   Było to chyba najlepsze miejsce do przeprowadzenia takiej rozmowy: zero fanów, wpatrujących się w ich ruchy ludzi, obserwujących ich zachowania paparazzi. Zamiast tego był spokój, cicha muzyka sącząca się z radia, stojącego na blacie i prywatność.
- A jeśli narobię ci wstydu? – zapytała Grace.
- Skarbie nie narobisz – zapewnił ją Micheal i pocałował w czubek głowy.
- Jak to możliwe, z jesteś tego taki pewien?
- Po prostu jestem.
- Och nie słodźcie już sobie tak – jęknął Thomas.
- Będziemy robić co nam się żywnie podoba – odparował Micheal.
- Normalnie jakbym widział was – powiedział Tom do Evana i Mii, którzy przytulali się do siebie i całowali w policzki. – A myślałem, że chociaż wy będziecie po mojej stronie. Ten świat schodzi na psy.
- Pamiętaj, że ja cię wspieram  - pocieszył go Jim.
- Razem zawojujemy cały świat! – wykrzyknął piosenkarz.
- A gdzie Nick? – zapytał Evan.
- Ma areszt pokojowy – wyjaśniła Grace, spojrzała na Jima i wybuchnęli śmiechem.
- Hę? – cztery pary oczu spojrzały na nich ze zdziwieniem.
- By załagodzić konflikt pomiędzy Sophie a Nickiem razem z rodzicami Sophie ustaliliśmy, że minioną noc spędzą razem w zamkniętym pokoju, a rano znów będą wolni.
- Może zostanę wujkiem – szepnął Thomas.
- Raczej to mniej niż niemożliwe – stwierdził Micheal.
- W takich małych przestrzeniach dużo rzeczy może się wydarzyć – Tom poruszył znacząco brwiami.
- Muszę kupić sukienkę!  -wykrzyknęła Grace, tym samym całkowicie zmieniając temat.
- Pójdę z tobą na zakupy i pomogę ci wybrać – zaoferowała pomoc Mia. - Byłam już kilka razy z chłopakami na galach i wiem czego się wymaga.
- Dziękuję ci.
- Przynajmniej my możemy ubrać garnitury. Większość wygląda tak samo. – westchnął z ulgą Evan.
- A myślałam, że pójdziecie z nami, by nam doradzić – westchnęła Mia.
- Mogłabyś ubrać nawet worek ziemniaków, a i tak wyglądałabyś pięknie.
- Nie słodź tak, bo dostaniesz cukrzycy.
- Mia, o której idziemy? – zapytała Grace.
- Za chwilkę. Muszę tylko… Co się stało Micheal?
Chłopak patrzył nieruchomo w stoisko z gazetami. Jego oczy się rozszerzyły, a pierś szybko unosiła się i opadała.
- Micheal? – Grace położyła mu dłoń na ramieniu. Chłopak zatrzepotał rzęsami jakby obudził się z transu.
- Przepraszam dziewczęta, ale muszę załatwić coś z chłopakami – złapał towarzyszy za ręce, chwycił gazetę i wybiegł na ulicę, ciągnąc za sobą przyjaciół. Grace, Mia i Jim patrzyli na cały incydent z wielkim zdziwieniem.

***

   Co najczęściej robią dziewczyny w wielkich i drogich centrach handlowych oprócz oczywiście buszowania po sklepach? Rzecz jasna spędzają czas w kawiarniach, by odpocząć od ciągłego chodzenia (przynajmniej tak narratorowi się zdaje). Dwie pozornie zwykłe nastolatki siedziały przy jedny z takich oto właśnie pomieszczeń sącząc: czarnowłosa latte z cynamonem, a brązowowłosa: gorącą czekoladę.
- Bardzo ci dziękuję – powiedziała Sophie.
- Za co? – zapytała zdziwiona Natalie.
- Za to, że ze mną poszłaś.
- Nie ma sprawy. Kocham zakupy.
- A ja nie.
- Słucham?! Jak dziewczyna może nie lubić zakupów?
- Przyjemność sprawia mi tylko buszowanie w różnego rodzajów sklepach z książkami. To jedyne co lubię.
- To dość niespodziewane.
- Tak… Do tego nie podobam się sobie w prawie wszystkich ubraniach, które przymierzam.
- Chyba nie może być aż tak źle?
- Moja mama dostaje prawie załamania nerwowego zawsze jak próbuje mnie namówić, że w czymś ładnie wyglądam.
- Jeszcze się przekonamy. Pewnie wyolbrzymiasz sprawę, żeby mnie nastraszyć.
- Skoro jesteś tego taka pewna, to pewnie masz rację – powiedziała ironicznie Sophie.
- Zaraz się o tym przekonamy – wstała i pociągnęła Underwood do najbliższego sklepu. I to wcale nie „sieciówki”.

***

- Nicholas! – krzyknął Micheal, głośno przy tym sapiąc.
- Co się stało? – zapytał Nick, schodząc po schodach.
- Zobacz co znalazłem…!
- Co ty właściwie robisz? – przerwał mu Thomas. Miles był ubrany tylko w błękitną koszulę, czarne, długie skarpety i tego samego koloru bokserki.
- Przymierzam garnitury.
- Co robisz? – teraz zabrał głos Evan.
- Chcę jutro wyglądać jak najlepiej, więc sprawdzam, który najbardziej mi pasuje.
- Ale się zmieniłeś. Tylko ciekawe dlaczego…
- O czym ty mówisz Tom? – zdziwił się gospodarz.
- A o tym, że do niedawna nie przejmowałeś się w co się ubierzesz, ponieważ wiedziałeś, jak zresztą my wszyscy, że obojętnie co na siebie założysz, fanki i dziennikarki będą miały mokro w bieliźnie, gdy tylko cię zobaczą.
- Sądzę, że na rozdaniu pojawi się ktoś na kim Nick chce zrobić dobre wrażenie – powiedział z tajemniczym uśmiechem Evan.
- Jeśli mowa o Lily to ukręcę ci łeb, ale jeśli o Sophie to wycałuję w oba policzki – oznajmił Micheal.
- Ach… Zabieram Sophie na galę.  Ale to nie oznacza, że chcę zrobić na niej dobre wrażenie – dodał pośpiesznie Miles.
- A właśnie! Jak tam a… Że jak?! – krzyknął Tom. – Serio się zgodziła? Po tym wszystkim co jej zrobiłeś?
- To była raczej wymuszona zgoda.
Nagle Evan podszedł i walnął Nicka w twarz. Na szczęście otwartą dłonią.
W pomieszczeniu rozległ się głośny plask.
- Za co to było?! – wykrzyknął zdziwiony poszkodowany, łapiąc się za zranioną i czerwoną część twarzy.
- Jesteś idiotą?! To tak jakbyś wsadził antylopę do paszczy wygłodniałego lwa i liczył na to, że ten po prostu wypuści ją na wolność.
- Nie przesadzaj. Na pewno będzie się czuła nieswojo, ale będziemy tam my, żeby jej pomóc.
- Lily też tam będzie.
- Co? A skąd niby ma się tam wziąć?  To zwykła dziewczyna…
- Która tak się składa, jest najbardziej sławną szwedzką modelką, która przyjechała w ostatnich miesiącach do Wielkiej Brytanii, by wystąpić w jednym z teledysków pewnego popowego piosenkarza i zacząć występować na wybiegach w strojach najlepszych projektantów.
- Skąd to wszystko wiesz? – zapytał zaniepokojony Nick.
- A stąd, że pewna gazeta w końcu ujawniła tożsamość twojej „dziewczyny”. Do niedawna była tajemniczą blondynką, ale wasze ostatnie wspólne zdjęcie było zrobione z niedalekiej odległości, z profilu oraz w bardzo dobrej jakości, więc nareszcie można było ustalić jej tożsamość. I oto ona.
- Dlaczego mi nie powiedziała?
- Uważam, że prawdopodobnie chciała stać się bardziej popularna dzięki tobie. Wybić się.
- Cholera. Chciałem, by Sophie była bezpieczna, więc zakolegowałem się z Lily, a teraz dowiaduję się, że byłem tylko jej narzędziem w dążeniu do sławy.
- Każdy z nas popełnia błędy Nick. Nie bądź dla siebie aż tak surowy – pocieszył go Micheal.
- Tylko pamiętaj. Na jutrzejszej uroczystości musisz zachowywać się całkowicie normalnie. Jakbyś nie wiedział o jej sekrecie – przestrzegł go Evan.
- I musisz dbać o Sophie. Wszyscy będą ja zaczepiać i pytać jak to się stało, ze znalazła się tutaj z tobą. Często mogą to być raczej nieprzyjemne pytania, więc może to ją zranić. Nie pozwól jej, by załamała się jeszcze bardziej. Bo to znowu będzie twoja wina – powiedział Tom – A teraz chodźmy pomóc temu ofermie wybrać garnitur! – wykrzyknął, śmiejąc się głośno.
- Coś humor ci się zmienia jak w kalejdoskopie – zaśmiał się Evan.
Nick złapał Toma za łokcie i spojrzał mu głęboko w oczy.
- Pamiętaj, że nam możesz wszystko powiedzieć. Nie wstydź się. Jesteś w ciąży?
- Co?! – wykrzyknął przerażony Thomas. Reszta jego przyjaciół roześmiała się głośno, widząc jego reakcję.
- Nienawidzę was – jęknął Tom.
-Już wiesz jak to jest być na naszym miejscu – powiedział Nick i klepnął go w ramię – Chodźcie mi pomóc – i śmiejąc się, zaczęli wchodzić po schodach, by dotrzeć do pokoju Nicka, a tym samym sterty najróżniejszych garniturów.  

***

    Piętnaście sklepów i prawie dziewięćdziesiąt sukienek później obie dziewczyny miały serdecznie dość zakupów.
- Nie dziwię się twojej mamie – jęknęła Natalie, trzymając w rękach naręcz sukienek.
- Ostrzegałam cię. Dlaczego ciągle szukasz?
- Chcesz wyjść na AMA ubrana w jakąś starą szmatę?
- Nie. Po prostu w ogóle nie pójdę.
- I wystawisz mojego brata? Nie ma mowy.
-  Wcale nie chciałam iść. On mnie do tego zmusił.
- Ale z jakiś przyczyn chciał, żebyś to właśnie ty towarzyszyła mu na rozdaniu, a nie ta zapatrzona w siebie Lily.
- Znasz ją?
- Rozmawialiśmy w trójkę przez wideo czat. Nawet nie wiesz jak bardzo moja mama się zdenerwowała, gdy dowiedziała się, że zaczął spędzać z nią więcej czasu niż z tobą. Myślałam, że go zabije. Bardzo cię polubiła. – westchnęła. -  Ale dość tych smętów. Idziemy do przymierzalni. Coś czuję, że w tym sklepie znajdziemy tą jedyną.
- Mówisz tak w każdym sklepie.
- Ale teraz się nie mylę. Zapraszam – Natalie odsunęła zasłonkę i wepchnęła Sophie do małego pomieszczenia. Underwood westchnęła, a następnie rozebrała się, zostając w samej bieliźnie. Sięgnęła po pierwszą rzecz i ubrała się. Spojrzała na siebie w lustrze. Sukienka była czarna, mieniąca się delikatnie w świetle. Rękawy były koronkowe, a takie dodatki lubiła. Wszystko byłoby naprawdę idealnie, gdyby nie fakt, że ubranie było strasznie obcisłe! Cały materiał przylegał szczelnie do skóry.
- Czy ty robisz sobie ze mnie jaja?! – wykrzyknęła.
- Pokaż się.
Sophie osunęła zasłonę i stanęła przed młodszą koleżanką.
- Wyglądasz genialnie – zachwyciła się.
- Chyba nie.
- No chyba tak. Mój brat zawału dostanie jak cię zobaczy.
- Hola hola. Po pierwsze nie zamierzam kupować tej sukienki. Po drugie chcę czuć się dobrze w swojej sukience i to mi ma się ona podobać. Nie chcę komukolwiek imponować, a już na pewno nie Nicholasowi.
- Ach… Jak tam sobie chcesz. W takim razie przymierz kolejną.
     Druga kreacja sięgała za kolana, góra wyglądała jak gorset, a spódnica składała się z wielkiej masy tiulu. Całość była w kolorze pudrowego różu.
- Hm… Wyglądasz ślicznie.
- Mi też się podoba, ale nie sądzisz, że wydaję się strasznie blada?
- Masz rację. W świetle reflektorów, nawet z podkładem, nie będzie to zbyt dobrze wyglądać.
Kiedy Sophia miała schować się w malutkim pomieszczeniu, do przymierzalni weszła jedna z pracujących w sklepie pań.
- Widzę, że mają panie problem z wyborem lub właśnie jest on aż za duży. Może pokażę paniom nasz najnowszy nabytek, jeszcze nie zawieszony na wieszakach?
- Bardzo chętnie – odparła Natalie.
- Zaraz wrócę.
    Rzeczywiście. Po kilku minutach wróciła, niosąc w ręku długą suknię zasłoniętą białym pokrowcem.
- Oto „Nuances de la mer”, co oznacza „Odcienie morza”. Myślę, że się panie nie zawiodą.
       Sophie wzięła od kobiety pokrowiec, a następnie zamieniła róż na niebieski. Spojrzała na siebie w lustrze i aż przetarła oczy ze zdziwienia. Ubrana była w piękną suknię. Spódnica wyglądała trochę jak turkusowe fale i była tak długa, że ciągnęła się za jej stopami. Góra była ciemniejsza, ale w niewtórych miejscach połyskiwała odcieniami spódnicy. Wzór na górnej części stroju przedstawiał coś na kształt roślinności. Talię podkreślał błękitny paseczek.
     Odwróciła się i pokazała Natalie. Jednak to co od niej usłyszała całkowicie ją zaskoczyło.
- Nie. Jest za bardzo luźna, znaczy rozkloszowana. Powinnaś ubrać coś bardziej obcisłego, seksownego.
- Jeśli mogę wyrazić moją opinię – wtrąciła się kobieta – Wygląda pani wprost cudownie. Suknia idealnie pasuje do pani oczu i włosów, pasek i krój podkreślają wąską talię, a odpowiednio uszyty gorsecik podkreśla biust.
- Ale ona wygląda jak dama z początków dwudziestego wieku, a nie jak bogini flirtu.
- Ale Natalie ja nie chcę wyglądać tak jak ty chcesz bym wyglądała. Nie czuję się pewnie i ładnie w obcisłych sukienkach, ponieważ wiem, że podkreślają moją każdą niedoskonałość, a powiedzmy sobie szczerze: mam ich dużo. Wolę coś takiego jak mam teraz na sobie. A do tego nawet podobam się sobie.
- Naprawdę? – zdziwiła się Natalie. – Jeśli mówisz prawdę, to moja misja dobiegła końca. Nieważne jest to, co myślę, gdy sama się sobie podobasz. To twoje zdanie jest najważniejsze.
- Dziękuję Natalie.
- Dziękujemy za pomoc – siostra Nicka zwróciła się do ekspedientki.
- Cała przyjemność po mojej stronie – kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie i wyszła z tej części sklepu.
   Sophie poszła do przymierzalni, by ściągnąć z siebie piękną suknię i przebrać we własne ubrania. Jednak gdy zawieszała swój przyszły zakup na wieszak, zobaczyła coś co zmroziło jej krew w żyłach.
- Natalie! Nie mogę kupić tej sukienki! – oznajmiła pewnie, wyszedłszy.
- Dlaczego?
- Ponieważ jest o wiele za droga. Nie wydam pięciuset funtów na ubranie. Nawet gdybym miała tyle pieniędzy, a nie mam, to i tak bym jej nie kupiła.
- Daj mi ją – wzięła sukienkę z rąk koleżanki i bez słowa skierowała się w stronę kas.
- Natalie co ty robisz?! – Sophie zaczęła kroczyć zdziwiona koło niej.
- Ciszej. Ludzie się na ciebie gapią.
- I co mnie to obchodzi?! Wytłumacz mi tylko co zamierzasz zrobić.
- Ach… Dobrze. Ciebie nie stać na kupienie tego oto stroju, ale mnie tak.
- Jak…?
- Nick dał mi pieniądze. A dokładniej kartę płatniczą. Możemy wydać tyle pieniędzy, ile tylko chcemy. Oczywiście na przyszykowanie cię na nadchodząca galę.
- Nie zgadzam się. Nie chcę być wam dłużna tak dużej sumy.
- Nie rozumiesz, że wcale nie będziesz? Mój brat chce sponsorować twoje ubrania.
- Brzmi jakbym była galerianką.
- Wcale nie.
- Wcale tak.
- Gr… Jaka ty jesteś uparta. To będzie taki spóźniony urodzinowy prezent.
- Miałam urodziny w maju.
- Ale nie znałaś wtedy jeszcze Nicka, nie licząc oczywiście jego telewizyjnej wersji.
- Ale…
- Cicho bądź – Natalie przytknęła jej dłoń do ust. – Zrobię to co chcę, a tak się składa, że bardzo pragnę kupić ci ten strój. I zrobię to czy ci się to podoba, czy nie – po tych słowach skierowała się do wolnej kasy.
    Sophie fuknęła pod nosem.
- Cały Nick – mruknęła, westchnęła z bezsilności i podeszła do Natalie, by zobaczyć jak dokonuje się egzekucja.


***

- Masz wszystko skarbie? – zapytała mama, patrząc na swoją córkę.
- Myślę, że tak.
- Jeszcze nigdy nie byłaś tak daleko od domu – dotknęła dłońmi jej policzków.
- Dlaczego pozwalasz mi jechać?
- Dobrze ci to zrobi.
- Po prostu chcesz, bym pogodziła się z Nickiem, przyznaj.
- To, plus, żebyście zostali parą.
- Mamo proszę cię. To się nigdy nie zdarzy.
- Nigdy nie mów nigdy. A z tego co pamiętam mówiłaś dokładnie tak samo, gdy rozmawiałyśmy o pojechaniu na koncert tego zespołu i spotkaniu chłopaków po występie, nieprawdaż?
- Masz rację, ale teraz to co innego.
- Sama sobie robisz problemy. Nie mogłabyś zwyczajnie podejść i go pocałować?
- Mamo! – obruszyła się dziewczyna.
- Masz rację. To chłopak powinien zrobić pierwszy krok.
Sophie spojrzała na rodzicielkę spode łba.
- Ja tylko chcę, żebyś była szczęśliwa. Rób co uważasz, ale proszę cię tylko o jedno. Daj temu chłopakowi szansę.
- Dlaczego? Skąd wiesz, że już mnie więcej nie zrani?
- Tego nie wiem. Ale widzę jak na ciebie patrzy, kiedy myśli, że nikt tego nie zauważy. Na przykład teraz.
- Co? – Sophie próbowała się odwrócić, by sprawdzić, czy jej mama mówi prawdę, ale ta złapała ja za ramiona.
- Chyba żartujesz. Nie możesz się obejrzeć.
- Ale dlaczego, przecież…
Przerwał jej głośny dźwięk klaksonu. Odwróciła się i zobaczyła, że jej przyjaciele siedzą już w samochodzie i czekają na nią. Spojrzała na mamę.
- Mamo ja…
- Dasz sobie radę słoneczko.
- Sophie! – z domu wybiegł jej młodszy brat i rzucił się w jej ramiona. Do uścisku dołączył także jej tata, który pocałował ją w czoło. Na końcu do uścisku włączyła się także mama.
- Jedź podbijać Amerykę siostrzyczko! – krzyknął Luc, puszczając ją. – Zadzwoń kiedy dojedziesz, baw się, ale z rozsądkiem, zrozumiano?
- Tak tatusiu - dziewczyna zaśmiała się, wzięła do ręki plecak i ruszyła do samochodu. Kiedy otworzyła drzwi pojazdu powędrowała spojrzeniem po jej najbliższych stojących na werandzie. Całą trójką stali w uścisku i machali jej na pożegnanie. Sophia także im odmachała i wsiadła do samochodu.
    Kiedy pojazd zjeżdżał z podjazdu na ulicę, czuła się tak jakby wkraczała w dorosłość, a wszystko co miało nastąpić zapowiadało się na całkowicie różne od tego co już było. Nawet powrót do własnego domu.  


2 komentarze:

  1. Miód na moje serce.Ta scena na początku rozdziału w pokoju Sophie była taka miła, ogólnie ten rozdział był lekki i miły. Mama Sophie wydaje się być jedną z tych mam, które na siłę chcą wcisnąć swoje córki bogatym chłopcom:P W sumie jak się teraz zastanawiam to chyba niewielu rodziców pozwoliłoby parze nastolatków spać w jednym zamkniętym pokoju (z jednym łóżkiem!) przez całą noc :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jej rodzice stwierdzili, że skoro relacje Sophie i Nicka są napięte to raczej nic się nie stanie. A Sophie jest osobą, która raczej nic by nie zrobiła ;)

      Ten rozdział jest lekki, ponieważ nie wzbogaciłam go o całą galę

      Usuń